Natalie POV
-Mmmmm? - Wydałam z siebie gardłowy dzwięk, odpowiadając na hałas. Otworzyłam oczy i odnalazłam jego źródło. Zobaczyłam mamroczącą i wykonującą gwałtowne ruchy głową Alice. Starałam się ponownie zasnąć, ale siostra nie chciała się uspokoić. Byłam za bardzo nieprzytomna, by zrobić jej jakikolwiek kawał. Owinęłam się kołdrą i podpełzłam do jej łóżka.
- Ej, wstawaj cioto. - Nie zareagowała - CIOTO, WSTAWAJ! - Słysząc mój krzyk gwałtownie drgnęła i spadła z łóżka. Nie przejmując się siostrą wróciłam i padłam na materac. Niestety mój spokój nie trwał 5 minut, bo usłyszałam łkanie Ali. W sekundę byłam przy niej i obejmowałam ją ramieniem w pełni rozbudzona.
- Ćśśśśś ... Jesteś bezpieczna, wszystko w porządku - uciszałam ją jak małe dziecko, głaszcząc po głowie i uspokajając słowami. Reagowała w ten sposób tylko na wspomnienia swojego dawnego życia. Tak, to prawda ... Ali miała patologicznego ojca, który znęcał sie nad jej mamą oraz nią, fizycznie i psychicznie.
- Ppppprzepraszszam - powiedziała odzyskując oddech - ale to zzznowu onn.
- Ciii, rozumiem. - wtuliła się we mnie. - Nic nie mów.
- Mam nadzieję, że w przyszłości na twoim miejscu będzie jakiś przystojny facet. - zwróciła sie do mnie Ali w pełni spokojna.
- Co?
- No wiesz, będzie mnie przytulał i martwił sie moimi koszmarami jak ty!
- Haahhahaahaahhaaa! Mam nadzieję! Może taki Luke by się nadał? - ostatnie słowa podkreśliłam kuksańcem w bok. Udało mi się. Ali uśmiechnęła się przez łzy.
- Dobra, nie moge się tak nad sobą użalać. Sny snami, ale życie toczy się dalej. - Wstała z łóżka i wydmuchała nos.
- Dobra, nie moge się tak nad sobą użalać. Sny snami, ale życie toczy się dalej. - Wstała z łóżka i wydmuchała nos.
W kuchni byłyśmy jako pierwsze. Złapałam za patelnię i zaczęłyśmy smażyć omlety. Po chwili do kuchni wkroczyli rodzice.
- Co wy tak wcześnie przy robocie? - spytał tata.
- Daj spokój, pewnie nie mogły spać pół nocy po wczorajszych wrażeniach! - odpowiedziała nasza kochana mama. - Opowiadajcie dziewczynki, jak było?
- Całkiem fajnie. Poszłyśmy na deskę, i spotkałyśmy Luke'a. Zaprosił nas do domu i poznałyśmy jeszcze czwórkę chłopaków.
- I JAK?
- Normalnie? Mamo, to jeszcze nie są randki! - oburzyła się Ali.
- JESZCZE, córciu! Jeszcze! - wszyscy sie roześmialiśmy i atmosfera się rozluźniła. Na mojej patelni przypalał sie właśnie omlet, pozostając niezauważonym.
- Tak się składa, że dzisiaj idziemy pokazać im miasto. Właśnie! Wiedziałaś, że oni są sławni? Może to sobie wymyślili, ale na pewno są YouTube'rami.
- Czyli kapucha sie zgadza. - Tata powiedział. - Tak to się mówi?
- Hajs, tato. Hajs. Jasne, mają fajny dom, ale nie przesadzajmy.
Po śniadaniu poszłyśmy sie wyszykować. Ubrałyśmy krótkie spodenki, T-shirty i nasze ulubione zdarte vansy. Zbiegłam po schodach, by zadać mamie pytanie na wagę złota.
- Mamooo gdzie tusz do rz ... - przerwałam w połowie, bo usłyszałam rozmowę.
- One zaraz zejdą, ale muszą się najpierw no wiecie: zrobić na bóstwo i te sprawy. - Moja mama wychylała sie przez okno i bezczelnie z kimś rozmawiała. Zaczynałam sie domyślać z kim.
- Ej! Mamo co ty robisz? - Cassandra z trudem wróciła do pomieszczenia. - I gdzie tusz do rzęs?
- Od kiedy nie mogę porozmawiać z naszymi sąsiadami? Tusz w mojej kosmetyczce.
Odeszłam lekko podirytowana, zmierzając w strone łazienki, gdzie czekała na mnie moja siostra. Opowiedziałam jej całą historię i wreszcie udałyśmy sie na dół gotowe do wyjścia.
- Hejka! Przepraszamy, że musieliście tak długo na nas czekać.
- Nie szkodzi, pogadaliśmy sobie trochę z waszą mamą. - powiedział Daniel, uśmiechając sie do nas.
- Za to też przepraszamy. - dopowiedziałam. - Macie może rowery? Przez całe Clare biegnie ścieżka. Jeśli nią pojedziemy, uda nam sie zobaczyć prawie wszystko.
Gdy Janoskians wrócili z deskami i rowerami, wystartowaliśmy. Oczywiście jako przewodniczki ja i Ali jechałyśmy pierwsze. Za nami Jai i Beau na rowerach i James na desce. Na samym końcu jechali Luke i Daniel.
Nasza wycieczka zaczęła sie od pokazania parku, w którym wczoraj spotkałyśmy bliźniaka. W drodze do centrum zatrzymaliśmy się przy budce z lodami i goframi.
- Dzień dobry! - zawołał na nasz widok pan Ralph, sprzedawca w budce i dobry znajomy rodziców. - Jak tam u was?
- Wszystko dobrze, przyprowadziłyśmy do pana naszych nowych sąsiadów.
- Więc na co macie ochotę? - zwrócił sie do Janoskians. - Moją specjalnością są lody czekoladowe.
- W takim razie poprosimy siedem razy pana specjalność.
Po zapłaceniu Daniel zrobił zaledwie trzy kroki i już cała czekolada wylądowała na jego koszulce. Pan Ralph od razu zareagował i wymienił jego zamówienie na nowe. Lubię go, jest naprawdę miłym gościem. Daniel stwierdził, że jest "zbyt rozpoznawalny, by chodzić po ulicy z wielką plamą na koszulce", więc zebraliśmy sie w najdłuższą z możliwych (ale chłopcy o tym nie wiedzieli) drogę powrotną.
- Naprawdę jesteście aż tacy sławni? - zaczęłam rozmowę.
- Zależy, co masz na myśli, mówiąc "sławni".
- Jesteście Vlogerami, tak? Ale nie robicie zwykłych Video-blogów. Komicy?
- Można by tak określić, chociaż według mnie jesteśmy zwykłą grupą przyjaciół, którzy lubią sprawiać, że inni sie uśmiechają. - wyjaśnił Jai.
- Miłe. Musimy obejrzeć więcej waszych filmików.
- Możemy wam pokazać materiały z naszej trasy, co wy na to?
- Trasy? Koncertowej? To wy śpiewacie? Pieprzysz! Boże, czyli jesteście też BOYBANDEM?
- NOT A BOY BAND! - Wykrzyknęli równocześnie.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- To nazwa naszej trasy: Not a boyband. Nie jesteśmy artystami, mamy tylko 2 piosenki + kilka parodii.
- Przecież znacie Mój Megamix. Jak mogłyście przez niego się o nas nie dowiedzieć? - James wydawał się równie zaskoczony.
- Nie wnikałam we wszystkie piosenki. Sprawdziłam tylko kilka zespołów, w tym The Vamps. Dzięki temu jestem teraz ich fanką.
- Nie ma za co. Wpadnijcie dzisiaj do nas, pokażemy wam z czego żyjemy.
- Jasne, czemu nie? Jedźmy trochę szybciej, zdążymy wam jeszcze pokazać jedyny urok naszego miasteczka.
- Jedyny? Ja już mogę wymienić przynajmniej DWA! A raczej dwie. - powiedział Jai, puszczając do nas oczko. Poczułam rumieńce wpełzające na moje poliki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Co wy tak wcześnie przy robocie? - spytał tata.
- Daj spokój, pewnie nie mogły spać pół nocy po wczorajszych wrażeniach! - odpowiedziała nasza kochana mama. - Opowiadajcie dziewczynki, jak było?
- Całkiem fajnie. Poszłyśmy na deskę, i spotkałyśmy Luke'a. Zaprosił nas do domu i poznałyśmy jeszcze czwórkę chłopaków.
- I JAK?
- Normalnie? Mamo, to jeszcze nie są randki! - oburzyła się Ali.
- JESZCZE, córciu! Jeszcze! - wszyscy sie roześmialiśmy i atmosfera się rozluźniła. Na mojej patelni przypalał sie właśnie omlet, pozostając niezauważonym.
- Tak się składa, że dzisiaj idziemy pokazać im miasto. Właśnie! Wiedziałaś, że oni są sławni? Może to sobie wymyślili, ale na pewno są YouTube'rami.
- Czyli kapucha sie zgadza. - Tata powiedział. - Tak to się mówi?
- Hajs, tato. Hajs. Jasne, mają fajny dom, ale nie przesadzajmy.
Po śniadaniu poszłyśmy sie wyszykować. Ubrałyśmy krótkie spodenki, T-shirty i nasze ulubione zdarte vansy. Zbiegłam po schodach, by zadać mamie pytanie na wagę złota.
- Mamooo gdzie tusz do rz ... - przerwałam w połowie, bo usłyszałam rozmowę.
- One zaraz zejdą, ale muszą się najpierw no wiecie: zrobić na bóstwo i te sprawy. - Moja mama wychylała sie przez okno i bezczelnie z kimś rozmawiała. Zaczynałam sie domyślać z kim.
- Ej! Mamo co ty robisz? - Cassandra z trudem wróciła do pomieszczenia. - I gdzie tusz do rzęs?
- Od kiedy nie mogę porozmawiać z naszymi sąsiadami? Tusz w mojej kosmetyczce.
Odeszłam lekko podirytowana, zmierzając w strone łazienki, gdzie czekała na mnie moja siostra. Opowiedziałam jej całą historię i wreszcie udałyśmy sie na dół gotowe do wyjścia.
- Hejka! Przepraszamy, że musieliście tak długo na nas czekać.
- Nie szkodzi, pogadaliśmy sobie trochę z waszą mamą. - powiedział Daniel, uśmiechając sie do nas.
- Za to też przepraszamy. - dopowiedziałam. - Macie może rowery? Przez całe Clare biegnie ścieżka. Jeśli nią pojedziemy, uda nam sie zobaczyć prawie wszystko.
Gdy Janoskians wrócili z deskami i rowerami, wystartowaliśmy. Oczywiście jako przewodniczki ja i Ali jechałyśmy pierwsze. Za nami Jai i Beau na rowerach i James na desce. Na samym końcu jechali Luke i Daniel.
Nasza wycieczka zaczęła sie od pokazania parku, w którym wczoraj spotkałyśmy bliźniaka. W drodze do centrum zatrzymaliśmy się przy budce z lodami i goframi.
- Dzień dobry! - zawołał na nasz widok pan Ralph, sprzedawca w budce i dobry znajomy rodziców. - Jak tam u was?
- Wszystko dobrze, przyprowadziłyśmy do pana naszych nowych sąsiadów.
- Więc na co macie ochotę? - zwrócił sie do Janoskians. - Moją specjalnością są lody czekoladowe.
- W takim razie poprosimy siedem razy pana specjalność.
Po zapłaceniu Daniel zrobił zaledwie trzy kroki i już cała czekolada wylądowała na jego koszulce. Pan Ralph od razu zareagował i wymienił jego zamówienie na nowe. Lubię go, jest naprawdę miłym gościem. Daniel stwierdził, że jest "zbyt rozpoznawalny, by chodzić po ulicy z wielką plamą na koszulce", więc zebraliśmy sie w najdłuższą z możliwych (ale chłopcy o tym nie wiedzieli) drogę powrotną.
- Naprawdę jesteście aż tacy sławni? - zaczęłam rozmowę.
- Zależy, co masz na myśli, mówiąc "sławni".
- Jesteście Vlogerami, tak? Ale nie robicie zwykłych Video-blogów. Komicy?
- Można by tak określić, chociaż według mnie jesteśmy zwykłą grupą przyjaciół, którzy lubią sprawiać, że inni sie uśmiechają. - wyjaśnił Jai.
- Miłe. Musimy obejrzeć więcej waszych filmików.
- Możemy wam pokazać materiały z naszej trasy, co wy na to?
- Trasy? Koncertowej? To wy śpiewacie? Pieprzysz! Boże, czyli jesteście też BOYBANDEM?
- NOT A BOY BAND! - Wykrzyknęli równocześnie.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- To nazwa naszej trasy: Not a boyband. Nie jesteśmy artystami, mamy tylko 2 piosenki + kilka parodii.
- Przecież znacie Mój Megamix. Jak mogłyście przez niego się o nas nie dowiedzieć? - James wydawał się równie zaskoczony.
- Nie wnikałam we wszystkie piosenki. Sprawdziłam tylko kilka zespołów, w tym The Vamps. Dzięki temu jestem teraz ich fanką.
- Nie ma za co. Wpadnijcie dzisiaj do nas, pokażemy wam z czego żyjemy.
- Jasne, czemu nie? Jedźmy trochę szybciej, zdążymy wam jeszcze pokazać jedyny urok naszego miasteczka.
- Jedyny? Ja już mogę wymienić przynajmniej DWA! A raczej dwie. - powiedział Jai, puszczając do nas oczko. Poczułam rumieńce wpełzające na moje poliki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZEŚĆ!
BARDZO PRZEPRASZAMY ZA OPÓŹNIENIE ALE SIŁA WYŻSZA (SZKOŁA)
Mamy nadzieję,że rozdział Wam się spodoba i napiszecie komentarz, który będzie dopingiem do dalszej pracy :D
Kolejny będzie w poniedziałek (najprawdopodobniej)
Zapisujcie się do informowanych i pamiętajcie:
komentarz - szybciej dodany rozdział
Dziękujemy za czytanie!
Kolejny będzie w poniedziałek (najprawdopodobniej)
Zapisujcie się do informowanych i pamiętajcie:
komentarz - szybciej dodany rozdział
Dziękujemy za czytanie!
Jej *.* Cudny ♥ Nie mogę doczekać się następnego :* xx
OdpowiedzUsuńOmg kocham to! To jest takie boskie i mega śmieszne!
OdpowiedzUsuń<33333333333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńTyle mam do powiedzenia. Dziękuje! : *
Fajne ff :)
OdpowiedzUsuńProszę o powiadamianie mnie o nowych rozdziałach :) @ordinarygirl_xx
No dziewczyny,rozkrecacie sie ;)
OdpowiedzUsuńFF bardzo przypadlo mi do gustu,z pozoru normalna fabula - 2 siostry,Londyn,przystojni sasiedzi.Ale jednak ciekawy watek z przeszloscia Alice.
Ogolnie macie swietny styl pisania,jest ciekawie i zabawnie.
Mozecie mnie informowac o nowych rozdzialach,lub normalnie popisac (co zrobilabym z checia,bo jestescie swietne)
Moj tt; @Kathrine_TJ
Oczywiscie zapraszam tez na swojego bloga,bo z chcecia poznam Wasza opinie ; http://www.new-orleans-darkness.blogspot.com/?m=1
I przepraszam ze pisze z anonima ale jestem na fonie i nie chce mi sie logowac ;/
Btw. widze ze tez lubicie Peril life ;$
Z gory przeprasxsm za jakiekolwiek bledy ort.
No i tyle,kc Was jako pisarki.
<3
Kathrine xxx
super rozdział! czekam na nn x
OdpowiedzUsuńjejkuuuuuu ♥ serio świetne! x
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ❤
OdpowiedzUsuń