sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 7

Alice's POV

  Ten tydzień minął wyjątkowo szybko. W szkole nic ciekawego się nie działo, a popołudniami jak zwykle wychodziłyśmy na spacery albo siedziałyśmy w mieszkaniu. Nie tęskniłyśmy za weekend'em z Janoskians, bo nie dawali nam do tego powodu. Cały czas snapowaliśmy i sms'owaliśmy (przez co już 2 razy pan z historii zabrał mi telefon na lekcji - dzięki Luke), a czasami nawet dzwonili do nas wieczorami.
   W końcu nadeszła wyczekana sobota. Miałyśmy jeszcze kilka dobrych godzin do imprezy (łącznie z dojazdem), ale już zaczęłyśmy się szykować. Natt jako pierwsza. Po niecałej godzinie zaczęło mnie to nudzić.
- BOŻE! Mamy tylko jedną łazienkę, pogódź się z tym i wyłaź! - waląc w drzwi wymyślałam coraz to nowsze skargi na siedzącą w niej Natalie. - Co ty tam robisz?
- Zamknij się i patrz! - łaskawie wychodząc z łazienki podsunęła mi pod nos telefon.
- No i co? To tylko Daniel przytulający się z jakąś laską... CZY TO TY?!
- TAK! - Ktoś musiał nas sfotografować! To był tylko przytulas na pożegnanie, ale patrz na odpowiedzi na tego tweeta. Ja serio nie wiem co o tym myśleć. - Miała rację, jedni ludzie pisali, że są słodką parą, inni od razu ją znienawidzili. Była też mała grupa osób, które pisały coś w stylu: "Dajcie na luz to tylko jego koleżanka". - Oni mnie kochają czy nie?!
- Spokojnie, to nie jest na jego profilu, tak? Nikt nic nie...
- Czyżby? - przerwała mi. - Odpowiedział na to. Czyli wyświetliło się na jego profilu...
- A jak ON to skomentował? I czy ludzie wiedzą, że to ty?
- "Dajcie spokój, to moja koleżanka nie róbcie z tego dramy" - przeczytała. - I tak, kilka osób mnie w jakiś magiczny sposób poznało PO TOREBCE i zaczęli mnie oznaczać....
- Spokojnie, to minie.
- ŁATWO CI MÓWIĆ. - Natt była coraz bardziej zestresowana.
- Posłuchaj. Nie myśl na razie o tym, tylko o imprezie. Tam będą Janoskians, możemy z nimi pogadać. Rozerwiemy się dzisiaj, jasne? A teraz przepraszam, ale też muszę się wyszykować.
   Po pewnym czasie udałam się do salonu. Ustawiłyśmy się obie przed lustrem.
- I jak? - spytałam.
- Cudnie. - westchnęła Natalie. Nie mogłam się z nią nie zgodzić. Wyglądałyśmy naprawdę dobrze. Byłam ubrana w obcisłe dżinsy, koszulę zawiązaną tak, by odkrywała brzuch i czarne szpilki, a Natalie - krótkie, ciemne, dżinsowe szorty i cytrynową koszulę z długim rękawem, a pod spodem czarny top. Oczywiście nie zapomniała o swoim ulubionym, białym kolczyku w nosie. Obie zrobiłyśmy sobie pasujące makijaże.
- Nie sądzisz, że zbytnio się odstawiłyśmy?
- Posłuchaj mnie, Ali, i to uważnie. Nie idziemy na urodziny jakiegoś Bob'a z klasy 3G, tylko na imprezę do nieźle rąbniętych, ale jednak sławnych YouTube'erów. Wiesz mi, będziemy tam pasować.
- Oby było tak jak mówisz. - Westchnęłam i skończyłam ten temat. - Masz bilety na autobus?
- Spoko, o wszystko zadbałam. Daniel wysłał mi smsa z godziną i w ogóle. - Rzuciłam mojej siostrze płaszczyk, zakładając swój. Stojąc przed drzwiami spojrzałam na zegarek i oznajmiłam:
- Jeżeli wyjdziemy za 10, 9, 8... będziemy spóźnione, ale tak by nie przekraczało to reguły savoir vivre'u. 65, 4  i będziemy miały wielkie wejście. Uwaga za 3, 2, 1. Już!
   Udałyśmy się na przystanek. O godzinie 20 stałyśmy na ganku Janoskians wraz ze śmieciowym żarciem. Po chwili drzwi otworzył Jai.
- Witam moje ulubione Brytyjki. - przywitał nas z uśmiechem.
- Hej Jai! - odpowiedziałyśmy chórem.
   W środku już od progu było słychać muzykę. W salonie zastałyśmy grupę ludzi. Usiadłyśmy przy barku obok James'a, Luke'a, Jai'a, Beau'a i kilku osób. Zanim James przedstawił nam nieznajomych byłam już pewna kogo spotkałyśmy. Dziewczynę rozpoznałam po wielkim uśmiechu i perfekcyjnym makijażu. Jednego ciemnoskórego chłopaka po jasnym znamieniu pod dolną wargą, drugiego po nieogarniętych blond wlosach.
- To Alice i Natalie. Alice, Natalie poznajcie Zoe, Mazza i Caspara. - powiedział James.
- Cześć! Kojarzę was z Youtube'a. - przywitałam się.
- Ojej, serio? - Zoe odpowiedziała pytaniem.
- Dobra dziewczyny, nie chcemy wam przerywać, więc idziemy na parkiet!
- Tak, tak... idźcie... - oznajmiła skoncentrowana na rozmowie o ciuchach z Natt, Zoe. W tym samym czasie mój telefon zadzwonił.
- Przepraszam muszę odebrać. - poszłam na taras, by spokojnie porozmawiać. Niestety to były tylko jakieś dzieciaki, które robiły sobie żarty i chciały sprzedać mi kilogram ziemniaków. Ta gimbaza czasami mnie dobija. Nie chciało mi się wracać do dusznego salonu, więc postanowiłam zostać i się przewietrzyć. Jednak przeszkodziło mi w tym kilka obściskujących się par, które mimo wczesnej pory były całkowicie pijane. Wychodząc natknęłam się na Natt rozmawiającą z Danielem o dzisiejszej akcjji ze zdjęciem.
- Spokojnie, to nic takiego. Za dwa dni niczego nie będą pamiętać.
- Chyba masz rację.
- Dobra, ja lecę po mopa, bo tamten gościu się zrzygał. - Daniel stwierdził z niesmakiem wskazując na pochylonego nastolatka.
- Idziemy potańczyć? - spytałam Natt, gdy wróciłyśmy do salonu.
- Idź już, za chwilę do ciebie dołączę. - odpowiedziała i ruszyła w stronę siedzących na kanapie James'a i Beau. Reszta YouTube'erów bawiła się już na parkiecie.
   Bawiłam się z nimi jakiś czas, a gdy zerknęłam w stronę Natalie właśnie robiła sobie selfie z bliźniakami. Napotkałam wzrok Luke'a. Szepnął coś do Jai'a i poszedł w moją stronę. Z głośników właśnie poleciała piosenka moja ulubionego zespołu Paramore Daydreaming. Był to jeden z wolniejszych utworów.
- Zatańczysz? - spytał mnie Luke podając mi rękę. Uśmiechnęłam się i przyjęłam propozycję. Brooks objął mnie w pasie i lekko przyciągnął do siebie. Splotłam swoje dłonie na jego karku. Zaczęliśmy kołysać się w rytmie muzyki. Spojrzałam w jego brązowe oczy i zapomniałam o wszystkim wokół. Nie przejmowałam się chłopakami i Natt przyglądającym się nam z kanapy. Ani resztą osób tańczących obok nas. Ani roześmianą Zoe robiącą akurat pamiętkowe foty (po raz kolejny tego wieczoru). Nic w tym momencie mnie nie obchodziło. Byliśmy tylko my. Luke i ja. I nic więcej.
   Piosenka mijała, a my bez przerwy patrzyliśmy sobie w oczy. Na koniec przytuliłam się do niego. Leciał już kolejny kawałek, a my staliśmy bez ruchu. Zetknęliśmy się czołami, a on wyszeptał:
- Nawet nie wiesz jak długo czekałem na kogoś takiego jak ty. - Powoli się od niego oderwałam.
- Jak ja? Co we mnie takiego wyjątkowego? - nastolatek złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia na balkon. Oparł się o barierkę i wbił wzrok w rozgwieżdżone niebo.
- Nie wiem, czy powinienem ci to mówić... W końcu znamy się dopiero kilka dni i dużo o sobie nie wiemy, ale... - widać było, że nie może dobrać odpowiednich słów.
- Nie musisz mi nic mówić. Nie teraz, nie dziś. - po tym podniósł na mnie niepewnie wzrok.
- Jesteś... inna. Większość dziewczyn chciałaby już znać najmniejszy szczegół.
- Nie widzę sensu w wyciąganiu od ciebie tych informacji, jeśli nie wiesz jak to określić. Po prostu poczekam... - nie zdążyłam dokończyć zdania, bo Lukey mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk. Dobrze czułam się w jego ramionach, dotykając mięśni i czując zapach perfum. Wyszeptał krótkie "dziękuję" i pocałował mnie w policzek.
   Wróciliśmy do środka i chciałam już biec do mojej siostry, ale zobaczyłam, że siedzi przy barku razem z Casparem, popijając drinka.  Usiadłam więc obok Jai'a na fotelu.
- I jak podoba ci się impreza? - spytał.
- Jest super. - zapewniłam. - Wiesz, nie często chodzę na imprezy "fejmów z YouTube'a".
- Zacznij się przyzwyczajać, bo znając nas, takie atrakcje to codzienność. - uśmiechnęłam się do niego. Zauważyłam, że moja siostra niepewnie podnosi się z miejsca. Chciałam do niej podejść, ale wtem ujrzałam, że blondyn prosi ją do tańca. Mimo tego, że była lekko wstawiona stąpała z gracją. Natalie kiedy chce może zatańczyć wszystko, od hip-hopu do walca. Do ostatniego wystarczy jej tylko doświadczony tancerz. Mazz widząc kto wkracza na parkiet puścił wolną muzykę. Tancerze patrzyli sobie w oczy. Wydawało się, że nic w tej chwili nie może im przeszkodzić w tej chwili. Byli całkowicie pochłonięci muzyką. Cas prowadził Natalie niezwykle płynnie. Goście nie zwracali na nich uwagi, bo nie byli już do tego zdolni. Jedynie siedzący na kanapie James, Beau i Jai śledzili każdy ich ruch z płonącą zazdrością w oczach. Gdy piosenka się skończyła Natt ukłoniła się z gracją i podziękowała oddalając się do mnie.
- Natt, musimy pogadać.
- Jasne, o czym? - zapytała z zaskoczoną miną, bo właśnie pochwyciła zirytowane spojrzenia trzech członków Janoskians.
- O mnie... i Luke'u.
- Coś się między wami wydarzyło?
- Tak, ale nie wiem, czy to...
- Gadałaś z nim?
- Tak, ale dalej nie wiem co o mnie sądzi.
- Słuchaj, widzę jak na ciebie patrzy i widzę też różnicę między jego stosunkiem do mnie czy Zoe a do ciebie. Naprawdę jesteś dla niego ważna. Nie zepsuj tego. - zaskoczyły mnie jej słowa. Sądziłam, że będą mniej trzeźwe. Z resztą nie ważne. Postanowiłam pogadać z nią o tym kiedy indziej.
   Tańczyłyśmy razem z Casparem, Zoe, Danielem, James'em i Jai'em. Mazz bawił się w DJ'a, a Beau poszedł uzupełnić zapasy napoi do kuchni. Było coraz później, a co za tym idzie - wszyscy byli bardziej wstawieni. Niektórzy sprawiali wrażenie kogoś z zupełnie innego świata. Nagle poczułam czyjś oddech na karku. Następnie ten "ktoś" objął mnie od tyłu i oparł na mnie głowę tak, że podbródkiem wpasował się w miejsce przy obojczyku.
- Luke? - odpowiedziało mi ciche mruczenie. - Brałeś coś? - jednak nie mogłam przestać się uśmiechać. Czemu ci idioci są jednocześnie irytujący i tacy zabawni? W tej chwili usłyszałam szept tuż przy uchu:
- Ali... Jak się bawisz dzisiaj? Tutaj? Teraz? - byłam pewna, że troszkę wypił po lekkim seplenieniu. - Bo widzisz... dla mnie jest cudownie... ale wiesz, co byłoby idealne? - wiedziałam, że nie będzie trzymał mnie w niepewności. - Ty... i ja... razem. Co ty na to? - teraz stałam odwrócona twarzą do niego. Nie schlał się aż tak strasznie, ale pomyślałam, że w sumie pewnie i tak nie będzie nic z tego pamiętał.
   Rzucił mi wyzywające, ale jednak nadal trzeźwe spojrzenie. Postawiłam mu kołnierzyk koszuli w kratę i złapałam za niego, przyciągając go do siebie bliżej. Gdy tylko zetknęliśmy się czołami, przeszył mnie przyjemny dreszcz. Luke ostrożnie mnie pocałował, a ja wpiłam się w jego usta, dając mu do zrozumienia jedną rzecz: Tak, ja też ciebie chcę. Wplotłam palce w jego kręcone włosy. Chłopak delikatnie popchnął mnie do tyłu, a gdy wpadłam na ścianę oparł się na niej, nie dając mi możliwości ucieczki. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Oddychałam głęboko, żeby zaczerpnąć odddechu. Luke uśmiechnął się do mnie, a ja wybuchłam śmiechem i wtuliłam się w niego. Ten objął mnie ramieniem i wróciliśmy do naszych znajomych, którzy z każdą minutą szaleli coraz bardziej. Natalie tańczyła jak dzika razem z Zoe, Casparem i Jai'em do piosenki #Selfie.
   Reszta imprezy minęła szybko, bo wszyscy byli nieźle podpici. 


Natalie's POV

- AAAAAAAAAAAAAAAA!! - Obudził mnie głośny krzyk i plusk wody. Bez otwierania oczu stwierdziłam, że leżę na czymś ciepłym. Spróbowałam zasnąć, ale przeszkodziło mi w tym pragnienie i tępy ból głowy. Moja poduszka nagle się poruszyła. Zobaczyłam nic innego jak śpiącego Beau'a. Wszystko było by w miarę normalne, gdybym spała OBOK niego, a nie NA JEGO TORSIE. W dodatku miał do połowy rozpiętą koszulę, a ja rozczochrane włosy. Z myśli o kacu wyrwało mnie jedno niepokojące pytanie, które nie chcący powiedziałam zbyt głośno.
- CZY MY ZE SOBĄ SPALIŚMY?! - Mój krzyk od razu obudził Beau'a, który nie zdążył nic powiedzieć, bo do rozmowy dołączył James.
- Co u was tak głośno?
- Natt po prostu trochę zaskoczyła cała sytuacja. - oznajmił zaspany Beau, przecierając oczy. - Trochę nam się zapomniało ostatniego wieczoru, co nie? - gwałtownie przeturlałam się na wolną część kanapy.
- O czym my teraz rozmawiamy?! Beau, czy my... Zaraz, ale ja nic...
- Nie pamiętasz? - dokończył za mnie. - No brawo, przecież ja też nie! - to była całkiem poważna sprawa, ale gdy szukaliśmy odpowiedzi śledząc wzrokiem pomieszczenie, usłyszałam cichy śmiech James'a. W końcu cała nasza trójka się roześmiała.
- Taka sytuacja. - podsumował Yammouni uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Dobra, idę poszukać Alice. - właśnie się podnosiłam...
- Nie tak prędko! - Beau złapał mnie za szlufkę przy szortach i pociągnął z powrotem na łóżko. Wylądowałam zdecydowanie za blisko niego, żeby uznać to za przypadek. - Spieszy ci się gdzieś?
   Spojrzałam na niego z góry. Dosłownie, bo akurat leżałam, opierając się na rękach przy jego głowie i prawie stykaliśmy się nosami. Na moje usta wpełzł nieproszony cień uśmiechu. Nie zdążyłam nic mu odpowiedzieć, bo akurat do pokoju wpadła moja siostra.
- JA SIĘ PYTAM: JAK JA TO ZROBIŁAM? - przywitała nas krzykiem. - Zaraz... co wy tu...
- To nie tak jak myślisz! - szybko niczym ninja odepchnęłam od siebie chłopaka, ale niestety wylądowałam na podłodze. Ten tylko się roześmiał i pomógł mi wstać.
- Spokojnie, Natt, przecież nic między nami jeszcze nie zaszło. - przypomniał mi ze spokojem w głosie.
- Jeszcze! - podkreślili chórem James i Ali, po czym przybili sobię piątkę. Jednak coś mi tu nie grało...
- Ali, czemu jesteś cała przemoczona? - spytałam z ciekawości.
- Obudziłam się trochę zbyt gwałtownie, gdy byłam na środku basenu na dmuchanym materacu, więc wpadłam do wody. - wyjaśniła. - Krzyczałam o pomoc! Nic nie słyszeliście?
- A więc to mnie obudziło...
- Nie ma za co. - zakończyła sarkastycznie. - O nie! Na materacu chyba został mój telefon! - Powiedziała po czym wybiegła z domu. Znów usłyszeliśmy  dźwięk charakterystyczny dla skaczącej do wody Ali.
- Dobra chodźmy poszukać reszty. - odparłam. Nie musiliśmy się wysilać bo wchodząc do łazienki James krzyknął.
- PRAWIE JAK TĘCZA! - To określenie wzięło się z tego, że od pasa w dół Daniel był w wannie. No ale... głowa w muszli toaletowej. Było widać, że miał ciężką noc. Nie chciałam go widzieć w takim stanie, więc poszłam szukać Jai'a i Luke'a. Nie musiałam fatygować się dwa razy, bo leżeli na łóżku przytuleni do siebie. Jai obejmował Luke'a jak misia i ssał kciuka. Starszy bliźniak miał minę jakby bardzo mu to odpowiadało. Na ten widok zwijałam się po podłodze ze śmiechu.
- HAHAHAHAHAHAHAHAHHAOBOŻENIEWIERZEAHAHAHAHAHAH! EJ, CHŁOPAKI CHODŹCIE!! AHAHAHHAHHAAHHAHA.
- Co jest?! - wpadli do pokoju. Widząc cała scenkę nie śmiali się tak jak ja. Zamiast tego wyciągnęli telefony i zaczęli robić zdjęcia oraz kręcić keeki. Mimo całego hałasu bliźniaki nawet się nie ruszyły. Po dłuższym czasie Daniel stwierdził, że trzeba zrobić im jakiś odjazdowy kawał. Po namyśle stwierdziliśmy, że pomożemy fanom lepiej ich rozpoznawać, dając im kolejną różnicę.
- Dobra... James podaj mi golarkę i piankę do golenia. - powiedział pochylający się nad bliźniakami Beau. Po chwili przyznał: - Okey... Luke jest załatwiony. Czas na Jai'a. - Po kilku minutach Beau odsunął się ukazując swoje dzieło. Pozbawił ich po jednej brwi. Starszy brat nie miał lewej, a młodszy prawej. - Spróbujmy się wycofać po cichu. - Zaczęliśmy wychodzić, ale przeszkodził nam w tym kolejny plusk i krzyk Ali. Chyba znalazła telefon. Nasze ofiary losu obudziły się i spojrzały po sobie.
- Ekhm... Jai... no wiesz coś jest nie tak z twoją prawą brwią. - Zauważył Luke.
- Twoja lewa też nie czuje się najlepiej.
- Czy coś mnie ominęło? - W drzwiach stała cała mokra i tym razem z telefonem Ali.- Sory, że tak długo mnie nie było, ale nawet nie wiecie jak trudno jest nie utopić telefonu. - Chciała jescze coś dodać lecz przeszkodził jej w tym Luke.
- Uśmiech! - krzyknął z aparatem w ręku. Oczywiście ja i mój refleks na widok flesza zdążyliśmy zapozować. Reszcie nie poszło najlepiej, ale i tak nikt nie przebije Alice, która wygrała to zdjęcie pokazując środkowy palec do obiektywu. Dołączcie jeszcze do tego na pół rozmazany makijaż, mokre włosy i ciuchy. Tak - Ali jak zawsze ponętna.
   W kuchni znaleźliśmy karteczkę oznajmującą pochyłym pismem, że Caspar, Mazz i Zoe pojechali taksówką do domu już wcześnie rano. Reszta gości po prostu zmyła się bez zapowiedzi. Czyli całe sprzątanie padło na nas.
   Po długiej pracy wszystko było ogarnięte. Właśnie miałyśmy wychodzić, gdy zabrzęczał mi telefon. Zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń od Julie. Gdy do niej oddzwoniłam, miała trochę inny głos niż zwykle.
- Musimy pogadać. I to poważnie.
- Wiesz, nie mam teraz za bardzo czasu, może potem...
- Zadzwoń najszybciej jak będziesz mogła. - słyszałam lekkie napięcie w jej głosie.
- Okay, oddzwonię.
   Pożegnałyśmy się z chłopakami i udałyśmy w drogę powrotną. Nie mogłam przestać myśleć o tej "ważnej sprawie", więc jak tylko wróciłyśmy do Londynu zadzwoniłam do Julie. To była zła decyzja. Nie myślałam, że to będzie coś aż tak złego. No ale cóż, niektórych rzeczy w życiu nie można przewidzieć. Ale to mnie przerosło. Nie wytrzymałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
DAM DADADAM DADADAM DADAM!
Z radością oznajmiamy, że właśnie przeczytaliście nasz nowy rozdział!
Dlaczego z radością? Bo teraz możecie go skomentować.
Dziękujemy za ponad 2600 wyświetleń, a co najważniejsze życzymy wam: 
Wesołych Świąt! 








10 komentarzy:

  1. ZABIJĘ! Jak mogłaś w takim momencie skończyć?! I teraz przez 3-4 dni będzie mnie nurtować pytanie o co takiego chodziło... dziękuję :/ Rozdział genialny! A bliźniacy jak spali awwww ♥ Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam i życzę wesołych świąt wielkanocnych! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wytrzymam do.kolejnego rozdzialu no dziewczyny nie robcie nam tego! Haha
    Super super super super rozdzial i jezu jak ja sie nie moge doczekac nastepnego! Aaa i wesolych swiat kochane 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. no super rozdział akcja się rozkręca czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Super impreza! xd
    Boje sie co to będzie :Cccc

    OdpowiedzUsuń
  5. super, czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  6. nie mogłam znależć odpowiedniej zakłądki przepraszam za spam . zapraszam cię na mojego bloga , czekam na twoją opinie . :)
    http://naprawic-dusze-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. JAK MOGŁYŚCIE MI TO ZROBIĆ I PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE?! SJSNSJNjzkNudhd ALE I TAK WAS KOCHAM ❤

    OdpowiedzUsuń