Alice's POV
Stałam w kuchni, opierając się o stół. Myślałam o rozmowie z Danielem. Wciąż miałam wątpliwości, czy dobrze zrobiłam mówiąc o całej sytuacji? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że sprawiał wrażenie przejętego. Gdy czajnik zaczął gwizdać, zaparzyłam herbatę i zaniosłam do sypialni. Julie i Natt wciąż tam siedziały.
- Jedna łyżeczka cukru? - Natt spytała, podnosząc kubek z podobizną Dracona Malfoy'a.
- Mieszkam z tobą od 10 lat - wiem, że słodzisz. - odpowiedziałam.
- Fuuj! Ali! Przecież wiesz, że ja nie słodzę. - wrzasnęła Julie.
- Sorry, o tobie zapominam. Przyniosę ci drugą.
- Spoko, sama sobie zrobię. - Koleżanka podnosiła się z miejsca, ale dzwoniący dzwonek do drzwi sprawił, że się zatrzymała. Natt nagle się podniosła, a jej wzrok zaczął wędrować po naszych twarzach.
- To ja pójdę otworzyć. - Odparłam. Gdy otworzyłam drzwi na progu zobaczyłam całą piątkę przejętych, zmokniętych chłopców.
James's POV
*W tym samym czasie*
- Nie, nie, nie. NIE! - wrzasnął Beau. - Zgasł! - Staliśmy na skrzyżowaniu w Londynie. Od dziewczyn dzieliło nas 5 minut drogi, ale mieliśmy problemy z samochodem. Na dworze szalała wichura i padał deszcz.
- Pięknie, czyli idziemy na piechotę! - odparł Luke.
- A co z autem? - spytałem.
- Jak chcesz możesz je wziąć ze sobą. - wtrącił zirytowany Daniel. Na te słowa wszyscy wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy pchać je w stronę parkingu przy markecie. Pod drzwiami dziewczyn byliśmy w przeciągu 30 minut. Jai nacisnął dzwonek do drzwi. Otworzyła nam zaskoczona Ali, mierząc nas wzrokiem od stóp do głów.
- Hej...
- Cześć. - przywitaliśmy się.
- Mogę wiedzieć co tu robicie?
- Mokniemy, a co? Mamy tutaj tak stać czy wpuścisz nas do środka? - zasugerował Daniel.
- Och... Jasne wchodźcie. Tam jest kuchnia. - wskazała ręką na dębowe drzwi po lewej stronie.
Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, Ali zebrała od nas mokre czapki i rozwiesiła je na kaloryferze. Niestety byliśmy przemoknięci do suchej nitki, więc nawet ubrania były ciężkie od wody. Dziewczyna oparła się o blat stołu i zwróciła się do nas ze zmęczeniem w głosie:
- Czemu tu przyjechaliście?
- Powiedziałaś mi przez telefon, że coś się stało. Chodzi o Natt, tak? Ktoś ją skrzywdził?
- W sumie... Tysiące ludzi? Ale to nie oznacza, że zaraz macie jechać w taką pogodę ponad 70 mil!
- Czego się nie robi dla przyjaciół. - wtrąciłem z lekkim uśmiechem.
- Dobra, zaraz wracam. Zostańcie tutaj. - oczywiście nie zostaliśmy. Poszliśmy za nią przez korytarz i zatrzymaliśmy się pod drzwiami. Alice weszła do pokoju i usłyszałem kawałek rozmowy:
- Hej Natt, masz gości. Mogą wejść? - spytała.
- Jeśli muszą... - odpowiedziała.
- Droga wolna. - zwróciła się do nas, otwierając drzwi. Wchodząc do pokoju ujrzeliśmy zawiniętą w kołdrę Natalie. Po jej twarzy zorientowałem się, że płakała. Obok niej na krześle siedziała Julie. Usiedliśmy na fotelach i łóżkach w sypialni dziewczyn. Zapanowała niezręczna cisza, którą po około minucie przerwał Luke.
- To co się tak naprawdę stało?
- Otóż wasze fanki... - zaczęła Julie, ale szybko dokończyła za nią Natt:
- Kompletnie zjechały mnie w internecie. I to dziewczyny z całego świata! - powiedziała i zakryła twarz dłońmi.
- Co? Ale jak to...? - spytał Beau, siadając obok niej na łóżku. Jednak odpowiedź otrzymał od Julie.
- Przejrzyjcie twitter'a. Trendy światowe.
Po chwili znad telefonu odezwał się Luke.
- Nic tu nie widzę.
- Poczekaj... odśwież kilka razy, bo cały czas spada z pierwszej dziesiątki.
Po kilku odświeżeniach strony zrozumiałem, o czym mówi nasza nowa znajoma. Na pozycji nr 9 widniał hashtag: #JanoskianatorsDontWantYouHereNatt. Nie wierzyłem własnym oczom. Po minach pozostałych wywnioskowałem, że widzą to samo co ja. Jak ktoś mógł coś takiego zrobić? I dlaczego wybili się tak wysoko? Na telefonie wirowały zdjęcia z imprezy z Natt i Ali w roli głównej. Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś zachował się tak podle.
- Natt... - zaczął Beau, obejmując dziewczynę ramieniem.
- Daj spokój. Próbowałam ją pocieszyć już chyba na wszystkie sposoby. - przerwała mu zrezygnowana Ali, po czym zapadła cisza w pokoju. Jedynym dźwiękiem było ciche łkanie blondynki.
- Natalie, przepraszamy... Gdybyśmy wiedzieli, że to wszystko się tak potoczy, gdybyśmy - Natalie gwałtownie podniosła na nas wzrok i wybuchnęła jeszcze większym płaczem, po czym zwróciła się do siostry:
- Widzisz? Dlatego nie chciałam, żeby ktokolwiek się dowiedział! Ktokolwiek tu przychodził! Teraz oprócz mnie jeszcze oni będą przybici, a ponadto będą mieli wyrzuty sumienia, a to wszystko przeze mnie! Jaka ja byłam - nie dokończyła, bo Beau mocno ją do siebie przytulił. On zawsze wiedział jak uspokoić dziewczynę.
- Spokojnie... cicho... Już, wszystko będzie dobrze, okay? - gdy ostatnia łza spłynęła po jej policzku, lekko otarł ją kciukiem. Ali na ten widok uśmiechnęła się pod nosem.
- Okay. - odparła - Ale jak to odkręcić? Przecież ci wszyscy ludzie...
- Czasem w życiu ważna jest opinia tylko jednej osoby. Bo gdy nawet wszyscy ludzie twierdzą inaczej, to ta jedna osoba wie, jak jest naprawdę. I to się liczy. - Luke idealnie podsumował sytuację, a wszyscy zgromadzeni spojrzeli na niego z podziwem i lekkim zaskoczeniem.
- Wow... stary, to było niezłe. - przyznał drugi bliźniak.
- Dzięki, czasem się zdarza.
- Przepraszamy. - Janoskians po chwili spojrzeli na Natt wzrokiem szczeniaczków.
- To nie wasza wina! Ja nie radzę sobie w takich sytuacjach, bo... kiedyś miałam z tego powodu problemy...
- Nie musisz tego mówić. - oznajmiła Julie, przerywając celowo.
- Ale ja chcę. - siedemnastolatka wzięła głęboki oddech.
- Jaki problem? Co się stało? - przerwał wstrząśnięty Beau.
- Och, Beau! Może pomożesz mi zrobić dla wszystkich herbatę na rozgrzanie? - wtrąciła Alice.
- Ale... - Beau ciągnął.
- No chodź! - lekko podniosła głos. Dzięki temu Beau od razu zrozumiał, że z nią nie ma żartów. Niechętnie opuścił pokój, a głos zabrała Natt.
Opowiedziała nam o swojej przeszłości, relacjach z innymi, szkole - streściła nam swoje najskrytsze problemy, a niektórych nie znała nawet Julie. Wysłuchaliśmy w milczeniu, a gdy wyrzuciła z siebie wszystko, uspokoiła się. Chyba tego właśnie potrzebowała - zrzucenia z siebie ciężaru, zwierzenia się komuś. Cieszę się, że to nas wybrała.
- Muszę się juz zbierać. Paa! - powiedziała po chwili Julie i wyszła z pokoju. Rzuciła nam jeszcze krótkie podziękowanie, że pomogliśmy w tej przykrej sprawie. Myśleliśmy, że już nie wróci, ale i tym razem nas mile zaskoczyła.
- Ej! Przed drzwiami stoi jakiś wietnamczyk i mówi, że ktoś zamawiał chińszczyznę.
- Nikt nic nie zamawiał. - spojrzeliśmy po sobie.
- A chce pieniądze? - wtrącił Daniel.
- Nie, twierdzi, że rachunek został uregulowany w restauracji.
- To bierz! Troche nieuczciwie postępujemy, ale coś nam się od życia przecież należy. - koleżanka poszła odebrać nie nasze jedzenie.
- Okey, to ja już idę. Nie lubię zachodnich potraw. - Oznajmiła i zamknęła za sobą drzwi, zmierzając do swojego mieszkania. - Widzimy się jutro!
Akurat Ali i Beau przynieśli tacę z herbatami, gdy usiedliśmy do jedzenia. Wszyscy byliśmy strasznie głodni, więc szybko wszystko zniknęło z kartoników. W pokoju zapanowała luźniejsza atmosfera. Natalie też się rozchmurzyła. Nagle, gdy gadaliśmy właśnie o tym, kto mógł nam zafundować jedzenie, zmieniła temat:
- Czekajcie! Właśnie mnie olśniło... - uciszyła wszystkich krótkim gestem. - Jai, Luke - jakim cudem wy macie obydwie brwi? - na tą uwagę wszyscy spojrzeli z zaciekawieniem na bliźniaków.
- Myśleliśmy, że może zapomnieliście i nic nie zauważycie, no ale...
- Kupiliśmy sobie brwi! - dokończył rozentuzjazmowany Jai. - Poszliśmy do takiego sklepu dla aktorów, no wiecie - najróżniejsze kostiumy, sprzęty do charakteryzacji. Tam razem z profesjonalistą dobieraliśmy...
- Zaraz. Czyli poszliście tam razem? Tak z jedną ogoloną brwią? Ten facet się nie zdziwił?
- Był trochę zaskoczony, ale dobrze nam doradził.
- Co tu doradzać? Bierzesz obojętnie co, żebyś mógł sobie przykleić do czoła...
- Obojętnie co?! - odkrzyknął zbulwersowany Luke. - Dziewczyno, czy ty wiesz o czym my rozmawiamy? Tu chodzi o odpowiednią gęstość, długość i pasujący kolor! Siedzieliśmy tam ponad godzinę, a ty śmiesz twierdzić, że to "nic takiego"?! - Luke z powagą wypowiedział ostatnie słowa.
- No dobrze, dobrze. - odparła Alice. Luke spróbował ją dyskretnie objąć ramieniem, jednak po drodze przewrócił wazon. Sierota z niego. Zwykle nie denerwuje się przy dziewczynach. Spojrzałem na Natalie i Beau'a. Ujrzałem szczęśliwą i roześmianą dziewczynę. Jej głowa opierała się o obojczyk Beau'a, on obejmował ją ramieniem. To właśnie przy nim czuła się bezpieczna, zapominała o problemach. Była naprawdę niesamowitą dziewczyną i od początku miałem nadzieję, że my, jako Janoskians będziemy dla niej i Ali kimś więcej. Jednak wybór należał do niej.
W tym momencie zrozumiałem. Ona już wybrała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Mokniemy, a co? Mamy tutaj tak stać czy wpuścisz nas do środka? - zasugerował Daniel.
- Och... Jasne wchodźcie. Tam jest kuchnia. - wskazała ręką na dębowe drzwi po lewej stronie.
Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, Ali zebrała od nas mokre czapki i rozwiesiła je na kaloryferze. Niestety byliśmy przemoknięci do suchej nitki, więc nawet ubrania były ciężkie od wody. Dziewczyna oparła się o blat stołu i zwróciła się do nas ze zmęczeniem w głosie:
- Czemu tu przyjechaliście?
- Powiedziałaś mi przez telefon, że coś się stało. Chodzi o Natt, tak? Ktoś ją skrzywdził?
- W sumie... Tysiące ludzi? Ale to nie oznacza, że zaraz macie jechać w taką pogodę ponad 70 mil!
- Czego się nie robi dla przyjaciół. - wtrąciłem z lekkim uśmiechem.
- Dobra, zaraz wracam. Zostańcie tutaj. - oczywiście nie zostaliśmy. Poszliśmy za nią przez korytarz i zatrzymaliśmy się pod drzwiami. Alice weszła do pokoju i usłyszałem kawałek rozmowy:
- Hej Natt, masz gości. Mogą wejść? - spytała.
- Jeśli muszą... - odpowiedziała.
- Droga wolna. - zwróciła się do nas, otwierając drzwi. Wchodząc do pokoju ujrzeliśmy zawiniętą w kołdrę Natalie. Po jej twarzy zorientowałem się, że płakała. Obok niej na krześle siedziała Julie. Usiedliśmy na fotelach i łóżkach w sypialni dziewczyn. Zapanowała niezręczna cisza, którą po około minucie przerwał Luke.
- To co się tak naprawdę stało?
- Otóż wasze fanki... - zaczęła Julie, ale szybko dokończyła za nią Natt:
- Kompletnie zjechały mnie w internecie. I to dziewczyny z całego świata! - powiedziała i zakryła twarz dłońmi.
- Co? Ale jak to...? - spytał Beau, siadając obok niej na łóżku. Jednak odpowiedź otrzymał od Julie.
- Przejrzyjcie twitter'a. Trendy światowe.
Po chwili znad telefonu odezwał się Luke.
- Nic tu nie widzę.
- Poczekaj... odśwież kilka razy, bo cały czas spada z pierwszej dziesiątki.
Po kilku odświeżeniach strony zrozumiałem, o czym mówi nasza nowa znajoma. Na pozycji nr 9 widniał hashtag: #JanoskianatorsDontWantYouHereNatt. Nie wierzyłem własnym oczom. Po minach pozostałych wywnioskowałem, że widzą to samo co ja. Jak ktoś mógł coś takiego zrobić? I dlaczego wybili się tak wysoko? Na telefonie wirowały zdjęcia z imprezy z Natt i Ali w roli głównej. Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś zachował się tak podle.
- Natt... - zaczął Beau, obejmując dziewczynę ramieniem.
- Daj spokój. Próbowałam ją pocieszyć już chyba na wszystkie sposoby. - przerwała mu zrezygnowana Ali, po czym zapadła cisza w pokoju. Jedynym dźwiękiem było ciche łkanie blondynki.
- Natalie, przepraszamy... Gdybyśmy wiedzieli, że to wszystko się tak potoczy, gdybyśmy - Natalie gwałtownie podniosła na nas wzrok i wybuchnęła jeszcze większym płaczem, po czym zwróciła się do siostry:
- Widzisz? Dlatego nie chciałam, żeby ktokolwiek się dowiedział! Ktokolwiek tu przychodził! Teraz oprócz mnie jeszcze oni będą przybici, a ponadto będą mieli wyrzuty sumienia, a to wszystko przeze mnie! Jaka ja byłam - nie dokończyła, bo Beau mocno ją do siebie przytulił. On zawsze wiedział jak uspokoić dziewczynę.
- Spokojnie... cicho... Już, wszystko będzie dobrze, okay? - gdy ostatnia łza spłynęła po jej policzku, lekko otarł ją kciukiem. Ali na ten widok uśmiechnęła się pod nosem.
- Okay. - odparła - Ale jak to odkręcić? Przecież ci wszyscy ludzie...
- Czasem w życiu ważna jest opinia tylko jednej osoby. Bo gdy nawet wszyscy ludzie twierdzą inaczej, to ta jedna osoba wie, jak jest naprawdę. I to się liczy. - Luke idealnie podsumował sytuację, a wszyscy zgromadzeni spojrzeli na niego z podziwem i lekkim zaskoczeniem.
- Wow... stary, to było niezłe. - przyznał drugi bliźniak.
- Dzięki, czasem się zdarza.
- Przepraszamy. - Janoskians po chwili spojrzeli na Natt wzrokiem szczeniaczków.
- To nie wasza wina! Ja nie radzę sobie w takich sytuacjach, bo... kiedyś miałam z tego powodu problemy...
- Nie musisz tego mówić. - oznajmiła Julie, przerywając celowo.
- Ale ja chcę. - siedemnastolatka wzięła głęboki oddech.
- Jaki problem? Co się stało? - przerwał wstrząśnięty Beau.
- Och, Beau! Może pomożesz mi zrobić dla wszystkich herbatę na rozgrzanie? - wtrąciła Alice.
- Ale... - Beau ciągnął.
- No chodź! - lekko podniosła głos. Dzięki temu Beau od razu zrozumiał, że z nią nie ma żartów. Niechętnie opuścił pokój, a głos zabrała Natt.
Opowiedziała nam o swojej przeszłości, relacjach z innymi, szkole - streściła nam swoje najskrytsze problemy, a niektórych nie znała nawet Julie. Wysłuchaliśmy w milczeniu, a gdy wyrzuciła z siebie wszystko, uspokoiła się. Chyba tego właśnie potrzebowała - zrzucenia z siebie ciężaru, zwierzenia się komuś. Cieszę się, że to nas wybrała.
- Muszę się juz zbierać. Paa! - powiedziała po chwili Julie i wyszła z pokoju. Rzuciła nam jeszcze krótkie podziękowanie, że pomogliśmy w tej przykrej sprawie. Myśleliśmy, że już nie wróci, ale i tym razem nas mile zaskoczyła.
- Ej! Przed drzwiami stoi jakiś wietnamczyk i mówi, że ktoś zamawiał chińszczyznę.
- Nikt nic nie zamawiał. - spojrzeliśmy po sobie.
- A chce pieniądze? - wtrącił Daniel.
- Nie, twierdzi, że rachunek został uregulowany w restauracji.
- To bierz! Troche nieuczciwie postępujemy, ale coś nam się od życia przecież należy. - koleżanka poszła odebrać nie nasze jedzenie.
- Okey, to ja już idę. Nie lubię zachodnich potraw. - Oznajmiła i zamknęła za sobą drzwi, zmierzając do swojego mieszkania. - Widzimy się jutro!
Akurat Ali i Beau przynieśli tacę z herbatami, gdy usiedliśmy do jedzenia. Wszyscy byliśmy strasznie głodni, więc szybko wszystko zniknęło z kartoników. W pokoju zapanowała luźniejsza atmosfera. Natalie też się rozchmurzyła. Nagle, gdy gadaliśmy właśnie o tym, kto mógł nam zafundować jedzenie, zmieniła temat:
- Czekajcie! Właśnie mnie olśniło... - uciszyła wszystkich krótkim gestem. - Jai, Luke - jakim cudem wy macie obydwie brwi? - na tą uwagę wszyscy spojrzeli z zaciekawieniem na bliźniaków.
- Myśleliśmy, że może zapomnieliście i nic nie zauważycie, no ale...
- Kupiliśmy sobie brwi! - dokończył rozentuzjazmowany Jai. - Poszliśmy do takiego sklepu dla aktorów, no wiecie - najróżniejsze kostiumy, sprzęty do charakteryzacji. Tam razem z profesjonalistą dobieraliśmy...
- Zaraz. Czyli poszliście tam razem? Tak z jedną ogoloną brwią? Ten facet się nie zdziwił?
- Był trochę zaskoczony, ale dobrze nam doradził.
- Co tu doradzać? Bierzesz obojętnie co, żebyś mógł sobie przykleić do czoła...
- Obojętnie co?! - odkrzyknął zbulwersowany Luke. - Dziewczyno, czy ty wiesz o czym my rozmawiamy? Tu chodzi o odpowiednią gęstość, długość i pasujący kolor! Siedzieliśmy tam ponad godzinę, a ty śmiesz twierdzić, że to "nic takiego"?! - Luke z powagą wypowiedział ostatnie słowa.
- No dobrze, dobrze. - odparła Alice. Luke spróbował ją dyskretnie objąć ramieniem, jednak po drodze przewrócił wazon. Sierota z niego. Zwykle nie denerwuje się przy dziewczynach. Spojrzałem na Natalie i Beau'a. Ujrzałem szczęśliwą i roześmianą dziewczynę. Jej głowa opierała się o obojczyk Beau'a, on obejmował ją ramieniem. To właśnie przy nim czuła się bezpieczna, zapominała o problemach. Była naprawdę niesamowitą dziewczyną i od początku miałem nadzieję, że my, jako Janoskians będziemy dla niej i Ali kimś więcej. Jednak wybór należał do niej.
W tym momencie zrozumiałem. Ona już wybrała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początek chcemy Wam podziękować za rekord w komentarzach i ponad 3,5K wyświetleń! Mamy nadzieję, że dobijemy naszej wymarzonej 18 w komentarzach już niedługo!
Czekamy na wasze opinie.
Następny rozdział pojawi się w przeciągu tygodnia. Zapraszamy do zaktualizowanej zakładki 'Bohaterowie'
Kochamy Was, Autorki
PS. Założyłyśmy oddzielne konta na tt, liczymy na follow!
@Luke_my_pizza - Ali
@luvmylahme - Natt
Czekamy na wasze opinie.
Następny rozdział pojawi się w przeciągu tygodnia. Zapraszamy do zaktualizowanej zakładki 'Bohaterowie'
Kochamy Was, Autorki
PS. Założyłyśmy oddzielne konta na tt, liczymy na follow!
@Luke_my_pizza - Ali
@luvmylahme - Natt