Alice's POV
- Ali! Chce ci coś pokazać. - Luke podszedł do mnie i zaczął ciągnąć w przeciwną strone od naszej grupy. - Zamknij oczy!
- Nie będe nic widziała!
- Ufasz mi?
- No... Tak.
- To zrób to o co cię proszę. - powiedział, a ja pozwoliłam mu sie prowadzić. Po dłuższej chwili wreszcie chłopak się zatrzymał i pozwolił mi otworzyć oczy. Znajdowałam się w pięknie ozdobionej drewnianej altance. Wszędzie porozwieszane były lampki, które nadawały romantyczny nastrój. Było idealnie, ale nagle przypomniałam sobie kilka ważnych rzeczy.
- Luke, co my tu jeszcze robimy?! Oni już poszli do domu, a ja mam od niego klucze! Przecież Natt nie wie gdzie jestem! Będzie się o mnie bała i... - Nie dokończyłam bo Luke uciszył mnie pocałunkiem.
- Cicho, teraz ja mowię. - odparł. Lekko zdziwiona całą sytuacją spojrzałam na niego. Delikatnie objął mnie w pasie i posadził na szerokim płotku altanki słiużacym idealnie jako ławka bez oparcia. - Mam pytanie, czy pamiętasz cokolwiek co się stało po 23 na imprezie w Clare?
- Nie... Ten poncz okazał się za bardzo skuteczny. - faktycznie, pamiętałam tylko urywki zdań.
- Bo widzisz, ja pamiętam i to dużo. - przestraszona spojrzałam na niego. Zadałam sobie pytanie: Czy coś mu zrobiłam? Obraziłam? Najwyraźniej chłopak wyczuł moje zaniepokojenie, bo odrazu mnie uspokoił... No, nie do końca. - Tej nocy zaszło pomiędzy nami coś więcej. Nie, nie chodzi o TO. Wtedy wyznałem tobie uczucie. - kiedy to powiedział przypomniałam sobie całą sytuację na balkonie. - Nie wiedziałem jak je opisać i czym ono jest, ale teraz zrozumiałem. To miłość. Znamy się naprawdę krótko, lecz czuję, że to coś więcej niż przyjaźń. - oniemiałam z zaskoczenia. Jeszcze nie słyszałam chłopaka mówiącego takie rzeczy. I to do mnie. Co najdziwniejsze czułam... to samo. Od jakiegoś czasu kumulowały się we mnie uczucia, których nie potrafiłam określić. Teraz mogłam je nazwać. Bez zastanowienia wpiłam się w jego usta. Poczułam smak mięty i czekolady. Przyciągnął mnie do siebie, a ja całkowicie mu uległam. Nagle jego telefon zawibrował. Próbowaliśmy go zignorować, ale zamieszanie okazało się za duże. Szybko sprawdził wyświetlacz. - Dwie nieodebrane połączenia od "Jamzi". - przeczytał i zmarszczył czoło.
- Może powinieneś oddzownić? - spytałam lekko zrezygnowanym głosem.
- Nie. - odparł, wyłączając telefon. - To na czym skończyliśmy? - na te słowa nasze usta znów się połączyły.
- Nie będe nic widziała!
- Ufasz mi?
- No... Tak.
- To zrób to o co cię proszę. - powiedział, a ja pozwoliłam mu sie prowadzić. Po dłuższej chwili wreszcie chłopak się zatrzymał i pozwolił mi otworzyć oczy. Znajdowałam się w pięknie ozdobionej drewnianej altance. Wszędzie porozwieszane były lampki, które nadawały romantyczny nastrój. Było idealnie, ale nagle przypomniałam sobie kilka ważnych rzeczy.
- Luke, co my tu jeszcze robimy?! Oni już poszli do domu, a ja mam od niego klucze! Przecież Natt nie wie gdzie jestem! Będzie się o mnie bała i... - Nie dokończyłam bo Luke uciszył mnie pocałunkiem.
- Cicho, teraz ja mowię. - odparł. Lekko zdziwiona całą sytuacją spojrzałam na niego. Delikatnie objął mnie w pasie i posadził na szerokim płotku altanki słiużacym idealnie jako ławka bez oparcia. - Mam pytanie, czy pamiętasz cokolwiek co się stało po 23 na imprezie w Clare?
- Nie... Ten poncz okazał się za bardzo skuteczny. - faktycznie, pamiętałam tylko urywki zdań.
- Bo widzisz, ja pamiętam i to dużo. - przestraszona spojrzałam na niego. Zadałam sobie pytanie: Czy coś mu zrobiłam? Obraziłam? Najwyraźniej chłopak wyczuł moje zaniepokojenie, bo odrazu mnie uspokoił... No, nie do końca. - Tej nocy zaszło pomiędzy nami coś więcej. Nie, nie chodzi o TO. Wtedy wyznałem tobie uczucie. - kiedy to powiedział przypomniałam sobie całą sytuację na balkonie. - Nie wiedziałem jak je opisać i czym ono jest, ale teraz zrozumiałem. To miłość. Znamy się naprawdę krótko, lecz czuję, że to coś więcej niż przyjaźń. - oniemiałam z zaskoczenia. Jeszcze nie słyszałam chłopaka mówiącego takie rzeczy. I to do mnie. Co najdziwniejsze czułam... to samo. Od jakiegoś czasu kumulowały się we mnie uczucia, których nie potrafiłam określić. Teraz mogłam je nazwać. Bez zastanowienia wpiłam się w jego usta. Poczułam smak mięty i czekolady. Przyciągnął mnie do siebie, a ja całkowicie mu uległam. Nagle jego telefon zawibrował. Próbowaliśmy go zignorować, ale zamieszanie okazało się za duże. Szybko sprawdził wyświetlacz. - Dwie nieodebrane połączenia od "Jamzi". - przeczytał i zmarszczył czoło.
- Może powinieneś oddzownić? - spytałam lekko zrezygnowanym głosem.
- Nie. - odparł, wyłączając telefon. - To na czym skończyliśmy? - na te słowa nasze usta znów się połączyły.
Natalie's POV
Zrobiliśmy sobie mały spacer po parku. Gdy spojrzałam w niebo, robiło się już dosyć ciemno. Chłopcy szli i rozmawiali o czymś, ale ja się kompletnie wyłączyłam i nawet nie słuchałam co mówią. Przypomniał mi się jeden z wierszy, które kiedyś napisałam. Ten był jednym z moich ulubionych i nosił tytuł "Oddech Nocy". Wpadłam na niego, gdy podobnie jak teraz spacerowałam w ciemności. Tylko dzisiaj było inaczej, bo miałam ze sobą przyjaciół. Miałam coś, czego zawsze mi brakowało. Tyle osób, na których mogę polegać. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Jai'a.
- O czym tak myślisz? Jeśli chodzi o Alice, to naprawdę nie musisz się o nią...
- Tak, wiem. Nie martwię się o Ali i Luke'a! Myślałam o jednym z moich wierszy.
- Piszesz wiersze? Wow, nie wiedziałem.
- Tak, trochę. Ostatnio jeden nawet udało mi się sprzedać.
- To chyba dobra wiadomość! Masz jakieś plany związane z pisaniem?
- Sama nie wiem. Jak narazie to tylko moja pasja, chociaż kiedyś - kto wie... Aktualnie szukam kogoś do rysunków. Pisałam do kilku wydawnictw i w najpopularniejszym z nich chcą pakiet wiersz+obrazek. Chodzi o książkę z pracami młodych talentów.
- Wiesz, znam jedną osobę, która nieźle szkicuje.
- Naprawdę? Kogo?
- Mnie!
- SERIO? To ty szkicujesz?!
- Tak, czasami. Aż tak cię to zaskoczyło?
- Tak! Nie spodziewałam się tego po tobie! Ale wracając, to nie chciałbyś ze mną współpracować?
- Jasne, czemu nie. - Jai uśmiechnął się do mnie, widocznie zadowolony moją propozycją. - Tylko najpierw musisz zobaczyć moje prace, bo nie jestem pewny czy to aż można nazwać talentem.
- Jasne. Większość moich notatek i wierszy mam w Clare, więc jak znajdę jakieś to ci podrzucę.
- Spoko. - uśmiechnął się.
Dalej już szliśmy gadając o mniej ważnych rzeczach. Gdy dotarliśmy do samochodu spytałam:
- Odjedziemy? A co z Luke'iem i Alice?
- Ich randki - ich problemy. - stwierdził krótko Daniel i usiadł na siedzeniu obok kierowcy. Beau odpalił silnik i ruszyliśmy w stronę mojego bloku. Chłopcy postanowili poczekać ze mną na naszych przyjaciół. Akurat dostałam sms'a od Julie:
Na którą mam być? Jesteście w domu?
Oczywiście. Na śmierć zapomniałam. Umówiłyśmy się z Julie dzisiaj na noc, bo ostatnio rzadko robiłyśmy coś razem. Tylko jest jeden problem. Nie mogę dostać się do domu. W odpowiedzi wysłałam jej snapa klatki schodowej, na której właśnie siedzieliśmy. Po chwili usłyszałąm brzęk zamka i kilka pięter wyżej ktoś wyszedł z mieszkania. Usłyszałam szybkie kroki po schodach.
- Jestem! Co wy tu wszyscy robicie? I czemu nie wejdziecie do środka? - przywitała nas nasza koleżanka.
Odpowiedzieliśmy jej nienawistnym spojrzeniem na zamknięte drzwi. - Oh, rozumiem. Może wtedy przyjdziecie do mnie?
- Tak! - z wielką chęcią zgodziliśmy się na jej propozycję. Gdy weszliśmy do mieszkania uderzył nas zapach kwiatów. Julie miała lekkiego bzika na ich punkcie. Na każdym stoliku stał bukiet świeżych tulipanów. Do tego dom wyglądał jak po wielkim czyszczeniu. Nigdzie nie walały się kubki czy ciuchy.
- Wow. Co ty tu zrobiłaś? - zapytałam
- W sensie?
- Masz tutaj tak czysto jak nigdy!
- No wiesz zdecydowałam się posprzątać raz a porządnie.
- Masz rację, też tak muszę zrobić z Ali. O ile postanowi wrócić do domu. - Gdy to mówiłam omijaliśmy właśnie sypialnię Julie. Dziewczyna niespostrzeżenie zamknęła od niej drzwi. Jednak ja zauważyłam ten ruch. Wtedy doszłam do wniosku, że przewidziała nasze przyjście i to właśnie tam rzucone na łóżko znajdowały się wszystkie rzeczy.
- Widzę, że nie ma z wami Ali.
- I Luke'a. - dokończył James.
- Dlaczego?
- Gdy szliśmy PO PARKU gdzie jest dużo KRZAKÓW i CIEMNYCH MIEJSC zgubiliśmy DWÓJKĘ przyjaciół RÓŻNYCH PŁCI którzy na jednej imprezie SIĘ CAŁOWALI... pewnie poszli do supermarketu. - odpowiedział Beau, na co wszyscy się zaśmiali.
Usiedliśmy w salonie Julie i postanowiliśmy obejrzeć film, czekając na naszą parkę.
- To może jakiś horror? - zaproponował Yammouni.
- To może nie? - powiedziałam szybko.
- Czemu? Oh, chyba że nasza Natty się boi... - Jai uśmiechnął się irytująco.
- Wcale się nie boję! - zaprotestowałam.
- Yhm. Oczywiście, że nie.
- No naprawdę!
- Dobra, zostawmy ten temat. - uratowała mnie blondynka. - Co powiecie na "Szybcy i wściekli"?
Wszyscy się zgodzili, więc zaczęliśmy rozkładać sprzęt i podłączać wszystkie kable. Chłopcy rozlegli się na kanapie, a ja obok nich.
- Pójdę do kuchni po coś do jedzenia. - powiedział Julie. Nagle Skip delikatnie szturchnął Jai'a. Wymienili znaczące spojrzenia. Chyba byli przekonani, że nikt tego nie zauważył, ale mi to nie umknęło.
- Em... Pomogę ci! - zerwał się Brooks, co lekko zaskoczyło dziewczynę. Jednak tylko odwróciła się i zaprowadziła go do kuchni. Po drodze Jai potknął się jeszcze o wystający kabel od telewizora. Gdy tylko zniknął za drzwiami, zwróciłam się do Daniel'a.
- Zaraz, co to było?
- Nasz kochany przyjaciel właśnie popisał się umiejętnością spieprzenia wszystkiego co możliwe.
Odpowiedziałam tylko lekkim uśmiechem. Niedługo reszta wróciła z popcornem i piciem, a Jai o dziwo nie wywalił się niosąc wszystkim szklanki.
Oglądaliśmy film, który widziałam już 172763226171 razy. Dyskretnie rozejrzałam się po przyjaciołach. Jai ledwo widocznie przysuwał się do Julie, która oczywiście to zauważyła i tylko uśmiechnęła się pod nosem. Musiała wykazać się niezłą grą aktorską, bo przecież była fanką Janoskians od dłuższego czasu. Widząc całą tą scenę parsknęłam śmiechem, trochę głośniej niż planowałam. Siedzący obok mnie Beau spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja tylko pokręciłam głową. Najstarszy z Brooks'ów przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. James zareagował na to lekkim szturchnięciem przyjaciela w bok. Siedziałam tak, z każdą sceną wtulona bardziej w Beau'a, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Julie krzyknęła "otwarte!" i do mieszkania wkroczyli Luke z Ali, trzymając się za ręce.
- No mam tego dość! - krzyknął, udający irytację James. - Jeszcze jedna parka?! Wiecie co? Wcale nie jestem gorszy! Chodź Daniel, idziemy się obściskiwać w łazience. - chłopcy wyszli z pokoju, udając dwóch zakochanych w sobie gejów, trzymając się nawzajem za pośladki. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja wymieniłam krótkie spojrzenia z moją siostrą, ale i tak nie dowiedziałam się, co zaszło między nią a brunetem. Julie szepnęła coś do bliźniaka, a on tylko pokiwał głową, przyznając jej rację. Ogarnęłam wzrokiem wszystkich w pokoju. Wyglądaliśmy jak 3 zakochane pary. Co bawiło mnie w tym najbardziej: każdy chyba tak myślał, ale nikt nie przyznałby się do tego głośno. Najzabawniejsze było to, że my - trzy przyjaciółki od wieków, siedziałyśmy akurat z trójką rodzonych braci.
Gdy film się skończył, a Jamzi i Skip wrócili z "dzikiej przygody w łazience", opuściliśmy mieszkanie Julie. Dziewczyny otwierały drzwi do mojego i Ali mieszkania, a ja zamieniłam ostatnie słowa z chłopcami.
- I jak mamy teraz tak wracać do domu? Przecież jest ciemno...- Luke zrobił minę szczeniaczka i zamrugał oczami.
- A wy macie auto! - przypomniałam mu i wycofałam się do mieszkania.
- Tak, ale pamiętasz, jak było fajnie po tamtej imprezie? Może byśmy tak... - rozbawiona pokręciłam głową.
- Przykro mi, chłopcy, ale to będzie babska noc. Szerokiej drogi! - pożegnałam ich i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Roześmiana udałam się do przyjaciółek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- O czym tak myślisz? Jeśli chodzi o Alice, to naprawdę nie musisz się o nią...
- Tak, wiem. Nie martwię się o Ali i Luke'a! Myślałam o jednym z moich wierszy.
- Piszesz wiersze? Wow, nie wiedziałem.
- Tak, trochę. Ostatnio jeden nawet udało mi się sprzedać.
- To chyba dobra wiadomość! Masz jakieś plany związane z pisaniem?
- Sama nie wiem. Jak narazie to tylko moja pasja, chociaż kiedyś - kto wie... Aktualnie szukam kogoś do rysunków. Pisałam do kilku wydawnictw i w najpopularniejszym z nich chcą pakiet wiersz+obrazek. Chodzi o książkę z pracami młodych talentów.
- Wiesz, znam jedną osobę, która nieźle szkicuje.
- Naprawdę? Kogo?
- Mnie!
- SERIO? To ty szkicujesz?!
- Tak, czasami. Aż tak cię to zaskoczyło?
- Tak! Nie spodziewałam się tego po tobie! Ale wracając, to nie chciałbyś ze mną współpracować?
- Jasne, czemu nie. - Jai uśmiechnął się do mnie, widocznie zadowolony moją propozycją. - Tylko najpierw musisz zobaczyć moje prace, bo nie jestem pewny czy to aż można nazwać talentem.
- Jasne. Większość moich notatek i wierszy mam w Clare, więc jak znajdę jakieś to ci podrzucę.
- Spoko. - uśmiechnął się.
Dalej już szliśmy gadając o mniej ważnych rzeczach. Gdy dotarliśmy do samochodu spytałam:
- Odjedziemy? A co z Luke'iem i Alice?
- Ich randki - ich problemy. - stwierdził krótko Daniel i usiadł na siedzeniu obok kierowcy. Beau odpalił silnik i ruszyliśmy w stronę mojego bloku. Chłopcy postanowili poczekać ze mną na naszych przyjaciół. Akurat dostałam sms'a od Julie:
Na którą mam być? Jesteście w domu?
Oczywiście. Na śmierć zapomniałam. Umówiłyśmy się z Julie dzisiaj na noc, bo ostatnio rzadko robiłyśmy coś razem. Tylko jest jeden problem. Nie mogę dostać się do domu. W odpowiedzi wysłałam jej snapa klatki schodowej, na której właśnie siedzieliśmy. Po chwili usłyszałąm brzęk zamka i kilka pięter wyżej ktoś wyszedł z mieszkania. Usłyszałam szybkie kroki po schodach.
- Jestem! Co wy tu wszyscy robicie? I czemu nie wejdziecie do środka? - przywitała nas nasza koleżanka.
Odpowiedzieliśmy jej nienawistnym spojrzeniem na zamknięte drzwi. - Oh, rozumiem. Może wtedy przyjdziecie do mnie?
- Tak! - z wielką chęcią zgodziliśmy się na jej propozycję. Gdy weszliśmy do mieszkania uderzył nas zapach kwiatów. Julie miała lekkiego bzika na ich punkcie. Na każdym stoliku stał bukiet świeżych tulipanów. Do tego dom wyglądał jak po wielkim czyszczeniu. Nigdzie nie walały się kubki czy ciuchy.
- Wow. Co ty tu zrobiłaś? - zapytałam
- W sensie?
- Masz tutaj tak czysto jak nigdy!
- No wiesz zdecydowałam się posprzątać raz a porządnie.
- Masz rację, też tak muszę zrobić z Ali. O ile postanowi wrócić do domu. - Gdy to mówiłam omijaliśmy właśnie sypialnię Julie. Dziewczyna niespostrzeżenie zamknęła od niej drzwi. Jednak ja zauważyłam ten ruch. Wtedy doszłam do wniosku, że przewidziała nasze przyjście i to właśnie tam rzucone na łóżko znajdowały się wszystkie rzeczy.
- Widzę, że nie ma z wami Ali.
- I Luke'a. - dokończył James.
- Dlaczego?
- Gdy szliśmy PO PARKU gdzie jest dużo KRZAKÓW i CIEMNYCH MIEJSC zgubiliśmy DWÓJKĘ przyjaciół RÓŻNYCH PŁCI którzy na jednej imprezie SIĘ CAŁOWALI... pewnie poszli do supermarketu. - odpowiedział Beau, na co wszyscy się zaśmiali.
Usiedliśmy w salonie Julie i postanowiliśmy obejrzeć film, czekając na naszą parkę.
- To może jakiś horror? - zaproponował Yammouni.
- To może nie? - powiedziałam szybko.
- Czemu? Oh, chyba że nasza Natty się boi... - Jai uśmiechnął się irytująco.
- Wcale się nie boję! - zaprotestowałam.
- Yhm. Oczywiście, że nie.
- No naprawdę!
- Dobra, zostawmy ten temat. - uratowała mnie blondynka. - Co powiecie na "Szybcy i wściekli"?
Wszyscy się zgodzili, więc zaczęliśmy rozkładać sprzęt i podłączać wszystkie kable. Chłopcy rozlegli się na kanapie, a ja obok nich.
- Pójdę do kuchni po coś do jedzenia. - powiedział Julie. Nagle Skip delikatnie szturchnął Jai'a. Wymienili znaczące spojrzenia. Chyba byli przekonani, że nikt tego nie zauważył, ale mi to nie umknęło.
- Em... Pomogę ci! - zerwał się Brooks, co lekko zaskoczyło dziewczynę. Jednak tylko odwróciła się i zaprowadziła go do kuchni. Po drodze Jai potknął się jeszcze o wystający kabel od telewizora. Gdy tylko zniknął za drzwiami, zwróciłam się do Daniel'a.
- Zaraz, co to było?
- Nasz kochany przyjaciel właśnie popisał się umiejętnością spieprzenia wszystkiego co możliwe.
Odpowiedziałam tylko lekkim uśmiechem. Niedługo reszta wróciła z popcornem i piciem, a Jai o dziwo nie wywalił się niosąc wszystkim szklanki.
Oglądaliśmy film, który widziałam już 172763226171 razy. Dyskretnie rozejrzałam się po przyjaciołach. Jai ledwo widocznie przysuwał się do Julie, która oczywiście to zauważyła i tylko uśmiechnęła się pod nosem. Musiała wykazać się niezłą grą aktorską, bo przecież była fanką Janoskians od dłuższego czasu. Widząc całą tą scenę parsknęłam śmiechem, trochę głośniej niż planowałam. Siedzący obok mnie Beau spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja tylko pokręciłam głową. Najstarszy z Brooks'ów przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. James zareagował na to lekkim szturchnięciem przyjaciela w bok. Siedziałam tak, z każdą sceną wtulona bardziej w Beau'a, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Julie krzyknęła "otwarte!" i do mieszkania wkroczyli Luke z Ali, trzymając się za ręce.
- No mam tego dość! - krzyknął, udający irytację James. - Jeszcze jedna parka?! Wiecie co? Wcale nie jestem gorszy! Chodź Daniel, idziemy się obściskiwać w łazience. - chłopcy wyszli z pokoju, udając dwóch zakochanych w sobie gejów, trzymając się nawzajem za pośladki. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja wymieniłam krótkie spojrzenia z moją siostrą, ale i tak nie dowiedziałam się, co zaszło między nią a brunetem. Julie szepnęła coś do bliźniaka, a on tylko pokiwał głową, przyznając jej rację. Ogarnęłam wzrokiem wszystkich w pokoju. Wyglądaliśmy jak 3 zakochane pary. Co bawiło mnie w tym najbardziej: każdy chyba tak myślał, ale nikt nie przyznałby się do tego głośno. Najzabawniejsze było to, że my - trzy przyjaciółki od wieków, siedziałyśmy akurat z trójką rodzonych braci.
Gdy film się skończył, a Jamzi i Skip wrócili z "dzikiej przygody w łazience", opuściliśmy mieszkanie Julie. Dziewczyny otwierały drzwi do mojego i Ali mieszkania, a ja zamieniłam ostatnie słowa z chłopcami.
- I jak mamy teraz tak wracać do domu? Przecież jest ciemno...- Luke zrobił minę szczeniaczka i zamrugał oczami.
- A wy macie auto! - przypomniałam mu i wycofałam się do mieszkania.
- Tak, ale pamiętasz, jak było fajnie po tamtej imprezie? Może byśmy tak... - rozbawiona pokręciłam głową.
- Przykro mi, chłopcy, ale to będzie babska noc. Szerokiej drogi! - pożegnałam ich i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Roześmiana udałam się do przyjaciółek.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przedstawiamy wam 12 rozdział!
Dodajemy go w czwartek,
gdyż chciałyśmy w ten sposób zrekompensować wam ostatnie opóźnienie.
Bardzo prosimy was o KOMENTARZE
i
Dziękujemy za ponad 5.100 wyświetleń!
Jesteście super!
Nom, to chyba tyle :)
ily all
ily all
zajebisty rozdział :) ale się dobrały :) myślałam że Alice będzie pamiętać tamtą imprezę a nie Luke a tam nie ważne... rozdział super :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny xx
@blog2906
Ten blog jest cudowny! Zwijam się na podłodze że śmiechu. Ali i Lukę djdudbdjdbdgdhsvf nom. Julia i Jai, szipuje to!! Rozdział cudowny uwielbiam was!
OdpowiedzUsuńIly
@awwhmyjai
kolejny świetny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńJulie i Jai, Ali i Luke, Natt i Beau, James i Daniel uu szipuje hahaha
czekam na next
ily ;*
hahaha shippuje Daniela i Jamesa :P Booże Ali i Luke <33 Czekam na kolejny rozdział ^^ @roxilove1dxx
OdpowiedzUsuńJa dołączam się do Jamziego i Skipa. Taki trójkącik nie, że coś ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i zapraszam do siebie :)
peril-life.blogspot.com
wow wow wow !!! Ten rozdział był niesamowity a Beau i Natalie są naprawdę słodcy :)
OdpowiedzUsuńwow wow wow cały czas czytam i trzese sie z emocji jaki ten blog dostercza :) nawet nie zauważyłam ze doterłam już do 12 rozdziału :) macie nową czytelniczkę kochanie:) awww najbardziej kocham momęty alice z luckiem i wogóe to jest niesamowiucie zajebiste!!! Czekam z niecierpliwością na następny !!! :)
OdpowiedzUsuń